FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Nissan 350 z Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Administrator
Administrator



Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/8

PostWysłany: Czw 15:15, 09 Mar 2006 Powrót do góry

Ten model samochodu byl w czasopismie "super samochody" fajto go zakupic ale nie jest taki tani szczegulnie nowy on troche kosztuje


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Administrator
Administrator



Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/8

PostWysłany: Czw 15:17, 09 Mar 2006 Powrót do góry

Nissan 350Z - 280 KM - 250km/h - 192 tys. zł

Przed wejściem do pewnego ogrodu w starożytnych Atenach widniał napis: "Gościu, tu będzie ci dobrze, bo tu najważniejsze jest szczęście". Mieściła się tam szkoła słynnego filozofa - Epikura. Podobny napis mógłby zdobić aluminiowe progi Nissana 350Z. Jednak są co najmniej dwa powody, dla których Japończycy nie nawiązali do antycznej formuły. Po pierwsze, epikurejczycy głosili, że szczęście to stan, w którym człowiek jest wolny od cierpień. Z goła inną receptę na szczęście prezentuje twórca Nissana 350Z Mamoru Aoki. Według niego najłatwiej je osiągnąć, poddając się silnym bodźcom, które są w stanie zagłuszyć wszelkie negatywne emocje. Epikurejski napis na trzystapięćdziesiątce mógłby zmylić potencjalnych klientów. To nie Maybach, w którym najważniejszy jest spokój, ale mające burzyć krew w żyłach sportowe coupé.

Jest jeszcze drugi powód - by wsiąść do Nissana, nie trzeba tego rodzaju zachęty. Wystarczy na niego spojrzeć. Komentarz jest zbyteczny. Od razu wiadomo, z czym mamy do czynienia.

Odezwała się jednak niespokojna natura człowieka nakazująca poszukiwań. Zatem szukam, szukam i w końcu znajduję... tabliczkę. Co prawda, nie na progu, ale na drzwiach bagażnika. Jest tam po to, by wyjaśnić przeznaczenie wnęki w miejscu zwykle zajmowanym przez bagażnik. Aaa, kije golfowe! Tabliczka wyjaśnia, jak je ułożyć, by zmieściły się dwa komplety.

Czy graliście kiedyś w golfa? A jeździliście Nissanem 350Z? Dla mnie jedno z drugim ma tyle wspólnego co pióro wieczne z wiecznym odpoczynkiem. Jeśli w moim garażu stałaby trzystapięćdziesiątka, to nie ma takiej możliwości, bym znalazł czas na tuptanie między dołkami. Widząc taki napis w Mercedesie CL, wzruszyłbym ramionami, ale w Nissanie 350Z? Tu przydałaby się bardziej instrukcja pakowania spadochronu czy pontonu do raftingu.

A jeśli chodzi o bardziej prozaiczne utensylia?

Producent zapewnia, że do Nissana 350Z można zapakować ponad 200 l bagażu. Można, ale nie w jednym kawałku. Przeszkodą jest gruba aluminiowa poprzeczka ze znaczkiem "Z" biegnąca przez środek bagażnika. Żeby więc przewieźć telewizor, musielibyście go wpierw przepiłować. Cóż, to nie jest auto rodzinne. Trzystapięćdziesiątka zabiera na pokład co najwyżej dwie osoby i... rzeczone kije golfowe.

Pancerne Porsche

Zbliżał się termin testu, ale ja nie stałem w okienku, nie wyglądałem 350Z i nie wzdychałem doń jak do Porsche, Jaga, czy Audi RS. Owszem, docierały do mnie entuzjastyczne opinie, ale jakoś nie zdołały przebić się przez warstwę uprzedzeń i sceptycyzmu, którą przywdziałem jak zbroję. Pamiętałem wrażenia z Nissana 200SX: niby napęd na tył, niby mocny silnik, niby długa maska, a... nie powalił mnie na kolana. Wył jak przepełniony odkurzacz i wyglądał na zabiedzonego. W Toyocie Celice nawet nie mogłem wygodnie usiąść. Hondą Civic Type R też się wielu zachwycało. Jej wysoko obrotowy silnik szybciej wywoływał u mnie rozstrój nerwowy niż wybuch adrenaliny. Ale kiedy na żywo zobaczyłem 350Z - lody stopniały. Nissan wyglądał tak, jakby w drodze z fabryki do salonu przechodził przez ręce wytrawnego tunera. Pękate błotniki skrywają ustawione w "negatywie" koła. Ażurowe "alusy" ledwie zasłaniają wielkie tarcze hamulcowe i wiszące nad nimi ukośnie złote zaciski. No i ta sylwetka nawiązująca do Porsche 911.

Otworzyłem drzwi. Z wnętrza uderza woń dzikiego zachodu. Pomarańczowa skóra, którą pokryto fotele, pochodzi chyba z amerykańskich bawołów nie pierwszej już młodości. Do tego wykonanie i jakość elementów plastikowych nasuwają skojarzenia z koreańskimi przebojami rynkowymi. I jeszcze sprzęt grający (ło Bose!), którego wielkie głośniki więcej obiecującą, niż oferują. Nissan 350Z projektowany był z myślą przede wszystkim o wujku Samie. Za Oceanem sportowy japończyk nie odstaje od średniej. Jednak w Europie klienci są znacznie bardziej wymagający. Od jakości wykonania Audi, BMW czy Mercedesa dzieli go Wielki Mur Chiński (szkoda, że nie mur berliński), gdyby udało się utrzymać chociaż poziom Hondy S2000.

Wielki obrotomierz, centralnie umieszczony. Na środku deski rozdzielczej dwa dodatkowe małe wskaźniki i wyświetlacz komputera pokładowego. We wnętrzu czuję się bezpiecznie niczym w wozie pancernym. Siedzę nisko i spoglądam na świat przez niewielkie szyby. Tak właśnie powinno być w samochodzie sportowym.

Kubełkowe fotele Nissana są dużo lepsze niż w większości podobnych aut. Fotel otuli cię wystarczająco ciasno, byś nie musiał trzymać się kierownicy na zakrętach. Pozycja - znakomita nawet pomimo braku regulacji osiowej kierownicy. Problem braku miejsca nad głową tak często spotykany u konkurencji w Nissanie nie istnieje. I - jak się niebawem przekonałem - wysiadając z Nissana po kilku godzinach jazdy, nie musisz obawiać się łupania w krzyżu.

Witamy w świecie zmysłów

Wystarczy tego oglądania, pora skorzystać z rad Arystotelesa. Starożytny mędrzec twierdził, że poznanie odbywa się empirycznie, przy udziale zmysłów. Zatem doświadczmy Nissana zmysłami.

Przekręcam kluczyk, V6 karmi cię pięknym dźwiękiem bynajmniej niekojarzącym się ze skośnookimi autami. Nie jest to wycie Hondy S2000 czy Toyoty Celici. Nie jest to dudnienie Corvetty. Gardłowy baryton wydobywający się z dwóch grubych rur wydechowych najbardziej przypomina BMW.

Wyjeżdżam z garażu i powoli wtapiam się w wielkomiejski ruch. Nissan zmuszony jest przemieszczać się taksówkarskim tempem, a często podążać w cieniu autobusów. Uff, już dawno nie jechałem autem, w którym sprzęgło pracowałoby tak ciężko. Gdyby miało większy skok mogłoby robić za atlas na siłowni. Podobnie jest ze skrzynią biegów - też trzeba się przyłożyć. Tym bardziej że pozycja za kierownicą idealnie nadaje się do treningu siłowego. Ktoś, kto ćwiczy tylko podnoszenie czajnika z wodą, już po pierwszym dniu miałby zakwasy. Tu potrzebna jest krzepa i determinacja. Jak u drwala rozłupującego pniak. Tylko szybkie i zdecydowane ruchy pozwolą ci sprawnie przemieszczać się po miejskiej dżungli.

Atakujesz kolejne wiadukty, skrzyżowania, torowiska. Zawieszenie Nissana jest bardzo twarde, ale i przyjemnie "mięsiste", jak w sportowych autach niemieckich. Nabieram przekonania, że kiedy go tworzono, gdzieś niedaleko musiał stać Porsche Boxter. Choć wygląd deski rozdzielczej na to nie wskazuje - 350Z jest solidny. Czujesz to, prowadząc go. Ruchy samochodu wiernie odwzorowują ukształtowanie drogi, ale nierówności są skutecznie tłumione i, co ważne, nie ma nieprzyjemnych hałasów. Jadąc warszawskimi ulicami, Nissan od czasu do czasu rzuca mną jak workiem z ziemniakami, ale mimo to jestem rozluźniony. Dziury, studzienki, tory - wszystko to Nissan zbywa milczeniem. Żadnych trzasków, skrzypów, łomotów. To też zasługa solidnych poprzeczek łączących elementy zawieszenia. Wielowahaczowy układ jezdny, zestrojenie sprężyn i amortyzatorów powodują, że każdy ruch kierownicą natychmiast przekłada się na reakcje auta. Z drugiej strony aż 2,7 obrotu kierownicy między skrajnościami to nie jest olimpijski wynik.

Z notatnika hedonisty

Ruch tak duży, że nawet nie masz gdzie wcisnąć gazu do połowy, nie mówiąc o sprawdzeniu, jak japońska zabawka brzmi podczas przyspieszania. Odpuszczasz, wskazówka obrotomierza wachluje liczbę 2000, a silnik bez najmniejszego sprzeciwu płynnie rozpędza auto bez względu na to, na jakim jedziesz biegu. Mimo że Nissan jest Japończykiem, zamiast wysoko obrotowego silniczka zamontowano w nim mocarne V6 3,5. Nissanem można bez problemów dojeżdżać codziennie do pracy. Nie doprowadzi cię po dwóch tygodniach do szału, jak choćby Opel Speedster. Pomimo napadających cię nieustannie czerwonych świateł starasz się przemieszczać płynnie. Spoglądasz na wyświetlacz komputera - 13 l na setkę. Nie jest źle.

Chwilę potem wskazówka obrotomierza zaczyna wdzierać się na czerwone pole, a ty zaczynasz zwiedzać peryferie miasta. Komputer reaguje natychmiast, a średnie spalanie szybko zmierza do 20 l/100 km. Ty wciskasz gaz do oporu, a Nissan natychmiast wciska cię w fotel, i to bez znaczenia, z jakich obrotów startujesz. Chyba zaczynacie się rozumieć. 5,9 s do setki - to nie są pobożne życzenia konstruktorów. Nissan jest bardzo szybki. Wystarczy wcisnąć jeden przycisk, by uwolnić go z sideł elektroniki, i wtedy świat zaczyna nabierać kolorów, a trzystapięćdziesiątka zachęca do jazdy. Stoicy twierdzili, że należy być obojętnym na dobra doczesne, a w życiu kierować się rozumem, nie emocjami. Gdyby tylko mogli pojeździć Nissanem 350Z, na pewno trzymaliby z hedonistami.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gesior
Mafia Pruszkowska



Dołączył: 18 Mar 2006
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/8

PostWysłany: Sob 14:12, 18 Mar 2006 Powrót do góry

fajne forum mozna sie dowiedziec duzo zeczy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gesior
Mafia Pruszkowska



Dołączył: 18 Mar 2006
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/8

PostWysłany: Sob 14:13, 18 Mar 2006 Powrót do góry

a mam pytanko o nissana 350z wiesz ja mam ten model samochodu


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
 
 
Regulamin